Musi byc do wyboru, Zmieniac sie, zeby tylko nic sie nie zmienilo. To latwe, niemozliwe, trudne, warte proby. Oczy ma, jesli trzeba, raz modre, raz szare, Czarne, wesole, bez powodu pelne lez Spi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na swiecie. Urodzi mu czworo dzieci, zadnych dzieci, jedno. Naiwna, ale najlepiej doradzi. Slaba, ale udzwignie. Nie ma glowy na karku, to bedzie ja miala. Czyta Jaspersa i pisma kobiece. Nie wie po co ta srubka i zbuduje most. Mloda, jak zwykle mloda, ciagle jeszcze mloda. Trzyma w rekach wrobelka ze zlamanym skrzydlem, wlasne pieniadze na podroz daleka i dluga, tasak do miesa, kompres i kieliszek czystej. Dokad tak biegnie, czy nie jest zmeczona. Alez nie, tylko troche, bardzo, nic nie szkodzi. Albo go kocha albo sie uparla. Na dobre, na niedobre i na litosc boska.