Kiedy nie wierzy sie niebo, smierc jest stuprocentowym Koncem. Choc to sliczna mysl, nie wierze, ze Julia je w raju Sole Meuniere z Paulem. Wierze, ze jej cialo zostalo pogrzebane - pod bardzo fajnym nagrobkiem, nawiasem mowiac, ciekawe, czy zgadniecie, jakie ma epitafium - a mozg, serce, poczucie humoru i doswiadczenie, ktore sprawily, ze to cialo bylo Julia, znikly. Wszystko, co zostalo, znajduje sie w naszych wspomnieniach. Ale to tez jakies zycie pozagrobowe, prawda? (...) Kiedy bylam w liceum, mialam wyjatkowo przykrego nauczyciela aktorstwa. (...) Juz umarl i zyje w mojej pamieci, ale jako wredny, manipulujacy, nieszczesliwy sukinsyn. To kiepski sposob na spedzenie wiecznosci. Z Julia jest inaczej. Zamiast snuc sie po jakims niewydarzonym niebie, zastanawiajac sie skad skombinowac prawdziwa sole z Dover, chodzi po komnatach mojego mozgu, zatrzaskuje z rozmachem porzadny, mocny piekarnik, pije wino i bawi sie jak jasna cholera. Ma swoje zwyczaje, bywa uparta jak mul, ale juz nie klaruje masla, bo uznala, ze to zawracanie glowy, wiec ciagle sie uczy. A poniewaz dalam jej miejsce, w ktorym moze bywac, uznala, ze jednak nie jestem taka zarozumiala suka i nawet fajna ze mnie kobitka. Przynajmniej tak uwaza Julia z mojej glowy. Istnieja tysiace tysiecy Julii w umyslach ludzi z calego swiata, ale ta Julia jest moja.